poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 12.

Dedykacja dla  (http://fool-in-love-forever.blogspot.de/) - Maddi 




A teraz inna bardzo ważna dla mnie sprawa....a mianowicie a tym blogu są DWIE autorki Maddi (czyli ja) ORAZ EmpireOfBroken, ok ? Na dole jest nawet napisane kto pisze czyimi 'oczami' więc... Naprawdę to chamskie bo ciągle o niej zapominacie -,- Ludzie ogar. - Maddi

21 września, dzisiejsze jutro którego nie chciałem...rocznica śmierci panie Klein czyli mamy mojej siostry..boże jak to brzmi. Wczorajsze jutro nie będzie udane tego byłem pewien na 100%
- Gotowa ? - spytałem wchodząc do pokoju Roby, ten pokój mieścił w najdalszej części domu i nie ważne kiedy człowiek tu wszedł to coś się pała po podłodze...czy to majtki ?! krzyknąłem w myślach rzucając w bok skrawek materiału, starając się wrócić do rzeczywistości....
-Tak, tak..już idę... - odpowiedziała smutnym głosem, po chwili zjawiając przede mną. Jej oczy były lekko zaczerwienione wiedziałem że płakała
-Ej nie płacz..- powiedziałem przytulając ją z całych sił, tak było co roku. Zawsze w tym dniu płakała na ogół była silna ale ten dzień był tym dniem w którym było ją bardzo łatwo zranić, zbyt łatwo.
-Gdzie..tata ? - zapytałem schodząc na dół, sam nie wierzyłem że tak go nazwałem..ostatni tak zrobiłem gdy miałem z 14 lat ?
-On..musiał do pracy my pojedziemy popołudniu do Wolverhampton, dobrze ? - odpowiedziała zmieszana szeroko się uśmiechając - Robin, choć na chwilę.- dodała po chwili
-Już idę - odpowiedziała dziewczyna szybko zakładając na siebie kurkę..no bo już najcieplej nie było.
-Proszę. - rzuciła z lekkim uśmiechem moja mama podając jej specjalne ciasteczka z extra porcją czekolady, zawsze je piekła gdy któreś z nas miało zjebany humor. Robin rzuciła tylko krótkie 'Dziękuję' uściskała ją i ruszyliśmy razem do samochodu.
-Chcesz kawałek ? - zapytała podając mi jedno z wielkich ciach
-Jasne - rzuciłem lekko się uśmiechając bo prawdę mówiąc byłem głodny, ugryzłem dość sporą część i po chwili dotarło do mnie że pędzi na nas wielka ciężarów która podkreślmy jechała pod prąd, na szczęście zdążyłem odjechać szybko w bok, nie myśląc nic przyśpieszyłem tylko a serce biło mi jak oszalałe, nie wiedziałem co robię i gdzie jadę nie lubiłem takich sytuacji..
-Zwolnij ! Proszę ! - krzyknęła Roby po czym ja zaparkowałem na pierwszym lepszym parkingu, wyszedłem z samochodu i odpaliłem papierosa. Po jakiś 10 minutach uspokoiłem się i mogłem dalej jechać, Robin ciągle mi nie wierzyła i chciała prowadzić jednak niestety jak ja się uprę to kaplica a ona doskonale o tym wie. Resztę drogi przemilczeliśmy..chciałem jak najbardziej skupić się na drodze, nie wybaczył bym sobie gdyby mojej siostrze coś się stało. Nigdy..
Szliśmy pomiędzy nagrobkami, a ja czułem jak przechodzą mnie ciarki i ogarnia mnie coraz większa rozpacz. Dlaczego ? Nie to nie dlatego że mój ojciec nie żyje, chociaż to też dlatego..zwyczajnie w Londynie jest tylko symboliczna tabliczka, a tak naprawdę nigdy nie znaleziono ciała mojego Ojca ciała..
Przyjeżdżaliśmy tu co roku, zawsze wyglądało to tak samo, Rob kładła na grobie czerwoną różę, która była jej ulubionym kwiatem oraz znicz zawsze stoi tam i delikatnie płacze ja za to zawsze stoję tam i ją przytulam pozwalając się jej wypłakać. Około  godziny 14 poszliśmy do MC'a który był w samym centrum, zajadaliśmy się bardzo tuczącymi 'potrawami' i nim się obejrzeliśmy było po 15 czyli rodzice powinni się już zjawić, ale zamiast tego mój telefon się rozdzwonił
-Hej, Mark. Coś się stało ? -Mark to przyjaciel mojego ojczyma zawsze dzwoni do mnie jak coś się dzieje, dlatego też i tym razem przeszły mnie ciarki po plecach..
-Zayn jest z tobą Robin c'nie ? Mam wam coś do powiedzenia lepiej usiądź - powiedział szybko, po jego tonie wywnioskowałem że jest nieźle zmieszany
 -Ale ja już siedzę a raczej my siedzimy więc mów o co chodzi - pośpieszyłem go, szukając wzrokiem znajomych twarzy
-A więc walnę prosto z mostu, twoja matka i ojciec Robin są w szpitalu mieli wypadek samochodowy tuż po tym jak wyjechali z Londynu zderzyli się z autobusem a raczej ten autobus wjechał na nich - mówił szybko ale pomimo tego rozumiałem co mówił
-W którym szpitalu są ? - zapytałem zbierając swoje menele, gestem pokazałem aby sis zrobiła to samo, gdy tylko znaleźli się w samochodzie wbiłem w navi adres szpitala i uświadomiłem Robin co się stało
-Ja nie chce stracić taty ! - krzyknęła przez łzy, wtulając się we mnie
- nie stracisz - powiedziałem spokojnie całując ją w czubek głowy. chciałem być spokojny ale w środku bałem się jak mały chłopczyk o mamę....




A więc heeejjjaaa tutaj Maddi publikuję 3 rozdział po rząd ale to głównie dlatego że druga autorka nie mogła...A tak wgl to co wy na to ? :P Tak swoją drogą trzeba skończyć ze smutasami, prawda ? Też was kocham dziękuję za wszystko a co do tego rozdziału to wszystko moja wina więc jak zabijać to mnie  ! ;D

7 komentarzy:

  1. Jeeej, nowy rozdział, omomomomomom < 3 Bardzo mi się podobają, nawet te smutne :DD
    Nie mogę się doczekać następnego, + kocham was :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty :)
    czekam na next i zapraszam do siebie

    http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny ten rozdział, kocham normalnie. W wolnej chwili zapraszam do siebie :) http://onelove1d-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. SUPER, SUPER, SUPERRRRRRRRRRR! <3
    Kocham to opowiadanko! :*

    + zapraszam do mnie na nowość.
    http://secretlifevictorie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana prze ze mnie Liebster Award Więcej informacji u mnie na blogu

    http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. niesamowity rozdział ! < 33
    Kocham To !
    zapraszam też do mnie : http://we-all-love-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. genialnie piszesz więc--> ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LIEBSTER AWARDS WIĘCEJ NA http://love-story-one-direction-1d.blogspot.com/p/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń