poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 12.

Dedykacja dla  (http://fool-in-love-forever.blogspot.de/) - Maddi 




A teraz inna bardzo ważna dla mnie sprawa....a mianowicie a tym blogu są DWIE autorki Maddi (czyli ja) ORAZ EmpireOfBroken, ok ? Na dole jest nawet napisane kto pisze czyimi 'oczami' więc... Naprawdę to chamskie bo ciągle o niej zapominacie -,- Ludzie ogar. - Maddi

21 września, dzisiejsze jutro którego nie chciałem...rocznica śmierci panie Klein czyli mamy mojej siostry..boże jak to brzmi. Wczorajsze jutro nie będzie udane tego byłem pewien na 100%
- Gotowa ? - spytałem wchodząc do pokoju Roby, ten pokój mieścił w najdalszej części domu i nie ważne kiedy człowiek tu wszedł to coś się pała po podłodze...czy to majtki ?! krzyknąłem w myślach rzucając w bok skrawek materiału, starając się wrócić do rzeczywistości....
-Tak, tak..już idę... - odpowiedziała smutnym głosem, po chwili zjawiając przede mną. Jej oczy były lekko zaczerwienione wiedziałem że płakała
-Ej nie płacz..- powiedziałem przytulając ją z całych sił, tak było co roku. Zawsze w tym dniu płakała na ogół była silna ale ten dzień był tym dniem w którym było ją bardzo łatwo zranić, zbyt łatwo.
-Gdzie..tata ? - zapytałem schodząc na dół, sam nie wierzyłem że tak go nazwałem..ostatni tak zrobiłem gdy miałem z 14 lat ?
-On..musiał do pracy my pojedziemy popołudniu do Wolverhampton, dobrze ? - odpowiedziała zmieszana szeroko się uśmiechając - Robin, choć na chwilę.- dodała po chwili
-Już idę - odpowiedziała dziewczyna szybko zakładając na siebie kurkę..no bo już najcieplej nie było.
-Proszę. - rzuciła z lekkim uśmiechem moja mama podając jej specjalne ciasteczka z extra porcją czekolady, zawsze je piekła gdy któreś z nas miało zjebany humor. Robin rzuciła tylko krótkie 'Dziękuję' uściskała ją i ruszyliśmy razem do samochodu.
-Chcesz kawałek ? - zapytała podając mi jedno z wielkich ciach
-Jasne - rzuciłem lekko się uśmiechając bo prawdę mówiąc byłem głodny, ugryzłem dość sporą część i po chwili dotarło do mnie że pędzi na nas wielka ciężarów która podkreślmy jechała pod prąd, na szczęście zdążyłem odjechać szybko w bok, nie myśląc nic przyśpieszyłem tylko a serce biło mi jak oszalałe, nie wiedziałem co robię i gdzie jadę nie lubiłem takich sytuacji..
-Zwolnij ! Proszę ! - krzyknęła Roby po czym ja zaparkowałem na pierwszym lepszym parkingu, wyszedłem z samochodu i odpaliłem papierosa. Po jakiś 10 minutach uspokoiłem się i mogłem dalej jechać, Robin ciągle mi nie wierzyła i chciała prowadzić jednak niestety jak ja się uprę to kaplica a ona doskonale o tym wie. Resztę drogi przemilczeliśmy..chciałem jak najbardziej skupić się na drodze, nie wybaczył bym sobie gdyby mojej siostrze coś się stało. Nigdy..
Szliśmy pomiędzy nagrobkami, a ja czułem jak przechodzą mnie ciarki i ogarnia mnie coraz większa rozpacz. Dlaczego ? Nie to nie dlatego że mój ojciec nie żyje, chociaż to też dlatego..zwyczajnie w Londynie jest tylko symboliczna tabliczka, a tak naprawdę nigdy nie znaleziono ciała mojego Ojca ciała..
Przyjeżdżaliśmy tu co roku, zawsze wyglądało to tak samo, Rob kładła na grobie czerwoną różę, która była jej ulubionym kwiatem oraz znicz zawsze stoi tam i delikatnie płacze ja za to zawsze stoję tam i ją przytulam pozwalając się jej wypłakać. Około  godziny 14 poszliśmy do MC'a który był w samym centrum, zajadaliśmy się bardzo tuczącymi 'potrawami' i nim się obejrzeliśmy było po 15 czyli rodzice powinni się już zjawić, ale zamiast tego mój telefon się rozdzwonił
-Hej, Mark. Coś się stało ? -Mark to przyjaciel mojego ojczyma zawsze dzwoni do mnie jak coś się dzieje, dlatego też i tym razem przeszły mnie ciarki po plecach..
-Zayn jest z tobą Robin c'nie ? Mam wam coś do powiedzenia lepiej usiądź - powiedział szybko, po jego tonie wywnioskowałem że jest nieźle zmieszany
 -Ale ja już siedzę a raczej my siedzimy więc mów o co chodzi - pośpieszyłem go, szukając wzrokiem znajomych twarzy
-A więc walnę prosto z mostu, twoja matka i ojciec Robin są w szpitalu mieli wypadek samochodowy tuż po tym jak wyjechali z Londynu zderzyli się z autobusem a raczej ten autobus wjechał na nich - mówił szybko ale pomimo tego rozumiałem co mówił
-W którym szpitalu są ? - zapytałem zbierając swoje menele, gestem pokazałem aby sis zrobiła to samo, gdy tylko znaleźli się w samochodzie wbiłem w navi adres szpitala i uświadomiłem Robin co się stało
-Ja nie chce stracić taty ! - krzyknęła przez łzy, wtulając się we mnie
- nie stracisz - powiedziałem spokojnie całując ją w czubek głowy. chciałem być spokojny ale w środku bałem się jak mały chłopczyk o mamę....




A więc heeejjjaaa tutaj Maddi publikuję 3 rozdział po rząd ale to głównie dlatego że druga autorka nie mogła...A tak wgl to co wy na to ? :P Tak swoją drogą trzeba skończyć ze smutasami, prawda ? Też was kocham dziękuję za wszystko a co do tego rozdziału to wszystko moja wina więc jak zabijać to mnie  ! ;D

czwartek, 13 września 2012

Rozdział 11.

-Zayn ! - usłyszałem krzyk Robin
-Już idę - odkrzyknąłem zdjąłem buty i przejechałem dłonią po włosach...nie wiem czemu ale miałem złe przeczucie. Ale czy mogło być jeszcze gorzej ?
-To prawda, tak ? - zapytała kasłając, zaraz po tym jak zamknąłem za sobą drzwi. Z zdziwioną miną ruszyłem w stronę jej stronę. Przez chwilę wpatrywałem się w zdjęcie które było wyświetlone na jej beżowym iPadzie byliśmy to my na imprezie, chociaż zdjęcie było nie wyraźne to wiedziałem że to ja i moja siostra. Kurwa mać no ! - Zayn ?
-Chyba tak...- wydukałem siadając na jej łóżku i wypuszczając głośno powietrze
-Jak to chyba ? - podniosła lekko głos
-Nie wiem byłem wtedy najebany z resztą ty tak samo - odpowiedziałem myśląc na rozwiązaniem, jednak nic nie przychodziło mi do głowy więc siedziałem cicho bojąc się tego aby nasi rodzice się nie dowiedzieli..
-To przez to uciekła Alex ? - spojrzała nie mnie, ale skąd ona wie, kto jej powiedział ?!
-Między innymi tak...ale co z tym zdjęciem ? - szybko zmieniłem temat na poprzedni..ja to mam kurwa szczęście nie wiem nawet który temat jest łatwiejszy do omówienia
-Koleś który to zrobił powiedział że je usunie, jeśli zapłacę mu 6 tysięcy - wzruszyła ramionami
-A ty mu uwierzyłaś ? - zaśmiałem się gorzko
-Zayn, a miałam jakiś inny wybór ? - słyszałem że głos się jej załamuje
-Przepraszam - wyszeptałem i położyłem się koło niej, przytulając do siebie. W pokoju panowała przytłaczająca cisza, każde z nas bało się poruszyć jakikolwiek temat, w tym momencie nawet temat dotyczący pogody wydawał się być niebezpieczny.
-Jutro rocznica śmierci mojej mamy - zaczęła niepewnie temat, 'bawiąc' się przy tym swoimi palcami zawsze tak robiła by nie było że się denerwuję, wstydzi itd.
-Wiem...pojadę z tobą na cmentarz jak chcesz - odpowiedziałem przytulając ją mocniej, jej twarz i usta były niesamowite blade, oczy przepełnione smutkiem a w ich kącikach kryły się łzy, które ona tak mocno kryła w sobie. Byliśmy bardzo podobnie nie tylko z wyglądu ale i z charakteru, niestety.
-Ała ! Twoje czoło parzy ! - krzyknąłem śmiejąc się i zabierając rękę z jej naprawdę rozpalonego czoła- weź swoje tabletki, zjedź coś i idź spać, ok ? Tak ? - dziewczyna pokiwała tylko głową na tak a ja ją ucałowałem w nadal gorące czoło. Wyszedłem jej pokoju z lekki uśmiechem, nie chciałem aby rodzice wiedzieli że coś jest nie tak tylko tego by mi brakowało. Jednak gdy tylko przekroczyłem próg swojego cały humor szlag trafił. Przybiło mnie całe życie. Było tego dużo, zdecydowanie za dużo. Jak ja sam mam sobie z tym poradzić, ale prawda była taka że większość swoich problemów stworzyłem sam przez swoją głupotę. Usiadłem na wielkim fotelu i wyjąłem zdjęcie moje i Lou. Uśmiechnąłem się na samą myśl o tym dniu..ohh ile ja bym dał by móc cofnąć czas i podjąć te wszystkie decyzje lepiej. Z tyłu fotografi widniał napis "Louis i Zayn ~ 13 sierpnia 1999 r."






13 sierpnia 1999 

-Mamo ! Ale ja nie chce iść ! - krzyczał mały chłopczyk ciągnąc swoją mamę za rękaw jej czarnej koszuli.
-Choć Zayn, potem pójdziemy do parku kupię ci lody i pójdziemy się pobawić na placu zabaw. To co idziemy ? - zadała te pytanie z konieczności bo wiedziała że malec się zgodzi
-Taaaakkk ! - wykrzyczał maluch a w jego ciemnych, brązowych oczach było widać iskierki szczęścia,
-No wsiadaj do samochodu, Zayn. -  kobieta zaśmiała się i pomogła mu wsiąść do samochodu, zapięła go bezpiecznie w foteliku poczochrała jeszcze jego czarne włoski i sama usiadła 'za kółkiem'. Przez całą drogę rozmawiali, Zayn jak na swój wiek był naprawdę inteligentny oraz utalentowany, zawsze śpiewał no i miał bzika na punkcie swoich włosów. To ostatnie zawsze śmieszyło jego matkę, była ona średniego wzrostu brunetką o pięknych czekoladowych oczach.
-Mamusiu...a dlaczego tatuś nie dzwoni ? - zapytał nagle malec 
-Bo nie mają tam zasięgu kochanie. - odpowiedziała, kłamała. Chciała poczekać, bała się jego reakcji..jest taki mały, ale niestety mały jednak nie był głupi. Doskonale kojarzył fakty, a ona musiała go okłamywać od 2 dwóch miesięcy. Tyle wie o tym że jej mąż którego kochała ponad życie..nie żyje.
-To jakie chcesz lody - zapytała radośnie, gdy stali przed budką z lodami 
-Te, te i o te ! - krzyknął radośnie Zayn pokazując swoją malutką rączką wybrane lody uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Po chwili obydwoje szli za rączkę zajadając się lodami w stronę parku. - Idź się bawić - powiedziała do synka a ten wykonał jej polecenie, sama za to usiadła na ławce patrząc jak dzieci się bawią.
-Hej jestem Louis a ty ? - naprzeciw Zayna, stanął chłopczyk ubrany w rybaczki i bluzkę w paski. Malec przyglądał mu się niezwykle uważnie szczególnie że był dość...roztrzepany czyli zawsze było go pełno i nigdy nie umiał się skupić na czymś lub na kimś na dłużej niż 3 sekundy.
-Ja, Zayn - odpowiedział kiwając główką i podając mu swoją rączkę na powitanie. Po pięciu minutach swojej bardzo poważnej rozmowy, jak na swój wiek oczywiście która dotyczyła tego skąd Zayn się tu wziął, chłopak opowiedział mu o tym że przeprowadzili się tu wczoraj i nie za bardzo wie czemu się musieli wyprowadzić, a w związku z tym że Lou zaczął się już nudzić ruszyli w kierunku piaskownicy, dalej gaworząc na nieokreślony temat.
-Mogę liza ? - zapytał chłopczyk z brązowymi włosami 
-Jasne ! Masz ja..nie chcie. - uśmiechnął się drugi podając mu swoje lody. Taki właśnie był symboliczny początek ich pięknej przyjaźni pełnej wzlotów i upadków. Tego też dnia zostało zrobione ich pierwsze zdjęcie, które obydwoje do dziś dnia mają zawsze przy sobie. To Louis wspierał Zayn gdy ten dowiedział się o tym że już nigdy nie będzie przy nim jego taty, Zayn za to wspierał swojego przyjaciela gdy jego matka poroniła. Zawsze razem się pakują w kłopoty zawsze razem z nich wychodzą. Są dla siebie jak bracia, zawsze jeden na drugiego może liczyć. Jeszcze nigdy się nie pokłócili. Tylko jeden widział drugiego gdy ten staczał się na dna i to oni nawzajem pomagali sobie się z niego podnieś....Takie przyjaźnie zdarzają się rzadko ale mimo to można je spotkać, często mówi się że w dzisiejszych czasach nie ma prawdziwych przyjaźni, że wszystkie są zakłamane i sztuczne ale to nie jest prawda. Przestańmy wierzyć w tysięczne kłamstwo powtarzane przez media...My sami musimy kierować swoim życiem a nie słuchać się innych.


-Wiesz co ? Nie wiem co bym bez ciebie zrobił...mieć takie przyjaciela to zaszczyt - powiedziałem sam do siebie wspominając te wszystkie czasem to jak Louis pomógł mi przestać ćpać, to ile razy uratował mi dupę nigdy mu się za to nie odwdzięczę. Po moim policzku popłynęła pojedyncza łza uderzając o delikatną fakturę zdjęcia...Życie jest trudne ale tylko mu decydujemy czy je przegramy, czy też będziemy walczyć o nasze marzenia, ale prawda jest taka że bez najbliższych nigdzie nie dojdziemy....
W tym momencie dotarło do mnie że tak naprawdę to ciągle użalam się nad sobą, że zamiast teraz być przy moim przyjacielu to ja siedzę jak skończony kretyn i tylko użalam się nad sobą i swoim życiem.
Nie myśląc wiele ruszyłem do samochodu i udałem się do Louisa, on był przymnie gdy go potrzebowałem teraz ja będę przy nim




Monice Colins-Klein zmarła 3 miesiące po narodzinach swojej córki Robin, 21 września 1995 r. Uśmiechała się do końca swojej walki o życie. Nigdy nie powiedziała że żałuje swojej decyzji, wręcz przeciwnie była z siebie dumna. Dumna bo postąpiła tak jak uważała to za słuszne czyli poświęciła swoje życie dla życia swojej córki. 











A więc tak jest już prawie rano a ja piszę ten rozdział...powiedzmy szczerze...nie wiem czy powinnam go publikować, chyba źle zrobiłam...sama nie wiem. Jak to ja. Wiem, że nic nie wiem...Mam nadzieje że druga autorka mnie nie zabiję tak samo jak wy..kolejny smutas mojego autorstwa ale co poradzę że takie rozdziały najłatwiej mi się piszę ? Boże jak ja się boję jutra, a raczej dzisiaj...A tak w ogóle ten rozdział powinien być raczej drugą częścią poprzedniego...prawda ? Następne rozdziały raczej będą takie jak pierwsze chociaż muszę jeszcze opisać wyjście na cmentarz, albo sobie daruję bo na samą myśl chcę mi się płakać. :( Dziękuję za poprzednie komentarze, ale pamiętajcie że ten blog pisze też cudowna EmpireOfBroken szczerze ? Nie wiem jakby bez niej wyglądało te opowiadanie..zapewne nigdy by nie powstało, dziękuję że jesteś zgadzasz się na moje pojebane pomysły tak jak było z pocałunkiem. x 
Przepraszam że się tak rozpisuję, ale taka już jestem zawsze za dużo piszę. Kocham pisać ;) chociaż mi to średnio wychodzi. Jeszcze raz dziękuję i przepraszam. 
Maddi xx

niedziela, 9 września 2012

Rozdział 10.

-Cześć wszystkim ! Pa wszystkim ! - krzyknąłem praktycznie wychodząc gdy zatrzymała mnie mama
-Takk ? - zapytałem widząc jej przeszywający wzrok 
-Gdzie idzieszz ? - przeciągnęła ostatnią literkę tak jak ja mam to w zwyczaju
-Spotkać się z Louisem ma jakąś sprawę do obgadania 
-Dobra powiedzmy że ci wierzę, pa - machnęła na mnie ręką..taa...udało się tylko jest jeden problem ja mówiłem prawdę !
Jechałem szybko, nawet zbyt szybko.  Była to praktycznie pusta droga, tylko raz na jakiś czas mijałem jakiś samochód który wcale nie jechał wolniej ode mnie. Patrzyłem z góry na te wszystkie światła naszego miasta. Miliony światełek odbijających się od siebie raz na jakiś czas dało się też zauważyć pędzący pociąg lub samolot lecący ku nowemu. Może i miałem kasę...ale czy pieniądze to wszystko ? Nie dla mnie, jedni sądzą że jestem zwykłym sukinkotem drudzy że 'złotym człowiekiem' ale ja sam nie wiem kim jestem...Kocham moich rodziców, pomimo tego że mój ojciec nie żyję. Zginął jadąc po naszą rodzinę która wtedy przebywała w Egipcie i pech chciał że 2 dni po ich przyjeździe wybuchły zamieszki i to nie takie jak tutaj w Anglii lub Europie...tam ludzie potrafili cię zabić od tak...Wujek, ciocia i moi dwa kuzynowie nie mieli się jak stamtąd wydostać. Żyli wtedy w jak na tykającej bombie, więc mój tato poleciał po nich prywatnym odrzutowcem który zeszczelili. Zmarł na miejscu rodzinę którą chciał uratować spotkał nie lepszy los. Mama powiedziała mi dokładnie co się wtedy działo dopiero jakieś 2 lata temu. I wtedy nagle wszystkie rany na nowo się otworzyły. Nie umiem ufać zbytnio ludziom, przywiązywać się do nich. Oni tak szybko znikają a ból po nich jest ogromny. Poczułem jak po moim policzku spływa pojedyncza łza, starłem ją szybko dłonią. Nie chciałem być słaby a tym pokazywać po sobie jakichkolwiek słabości życie jest trudne i trzeba być silny. Będąc mną nie wolno być słabym, szybko by zrobili ze mnie frajera a nim nigdy przenigdy nie będę...lepiej być skurwielem niż mięczakiem, prawda ? Przez te wszystkie rozmyślenia nawet nie zauważyłem że dojechałem pod malutki domek który kupili rodzice Tommo. Rzadko tutaj ktokolwiek przebywał oprócz nas. To było nasze miejsce, nasza kryjówka i tak jak na razie pozostawało a bynajmniej tak mi się wydaję..
-Co tam staryyy...- przeciągnąłem widząc przerażanego Louis na werandzie - ej co kaman - zapytałem, siadając koło niego i obejmując go ramieniem ten tylko uśmiechnął się w podzięce, usłyszałem jeszcze tylko jak głośno wypuszcza powietrze..
-A więc tak...emm..nie mówiłem ci bo myślałem że to nic szczególnego bo wiesz moi rodzice zawsze się kłócili jednak po kilku minutach dochodzili do porozumienia..ale tym  razem jest inaczej..wczoraj wieczorem powiedzieli mi..że się rozwodzą ! - wydukał zdenerwowany i energicznie wstał - Rozumiesz ?! Ja nie chcę być z rozbitej rodziny..bo to teraz się zacznie ! Będą się kłócić kto kiedy ma kogo wziąć, będą ustalać jakieś pierdolone grafiki tylko po to aby się nie spotykali !? A ccoo...jeśli będę musiał się wyprowadzić ?! - wrzeszczał jak opętany chodząc w kółko
-Uspokój się - powiedziałem spokojnie stając naprzeciwko niego i łapiąc go za ramiona. Po dwóch minutach wreście się uspokoił i przytulił mnie po przyjacielsku- choć usiądziemy i opowiesz mi wszystko na spokojnie, ok ? - zapytałem i już po chwili wysłuchiwałem historii o tym jak jego rodzice zdradzali się notorycznie, o tym że od kilku dni atmosfera w jego domu jest nie do wytrzymania, że nie wie co ma ze sobą zrobić
-Boję się wiesz ? 
-Wiem i rozumiem - odparłem z pocieszającym uśmiechem
-Ile się już znamy ? - zapytał po chwili
-No to mnie zagiołeś ! Nie wiem ! Odkąd pamiętam. - zaśmiałem się a on mi wtórował
-Od jakiś 13 lat a przynajmniej tyle lat ma najstarsza fotografia którą zrobiła nam twoja mama - rzucił radośnie
-A no tak sam ją mam ! - przypomniałem sobie i wyciągnąłem zdjęcie z portfela 
-Też je nosisz ? - zapytał zdziwiony wyciągając te samo zdjęcie 
-A wiesz co ? Co do mieszkania to moi rodzice i tak chyba nie będą mieć nic przeciwko jeśli z nami zamieszkasz inną sprawą jest to że niedługo twoja 18-stka ! Musimy to uczcić ! 
-Dzięki Zayn..na pewno skorzystam ! - zaśmiał się po raz kolejny 
-Spoko jesteś dla mnie jak brat - posłałem mu lekki uśmiech
-Ale co do tej imprezy to masz rację niestety...
-Dobra pogadamy o tym później - machnąłem ręką widząc że lekko krępuję go ta rozmowa, musiałem wracać do domciu bo mamusia się denerwowała...skąd u niej nagle tyle opieki nade mną nie tak żeby się mną nie opiekowała ale od wczoraj to istne przegięcie. Louis zabrał się ze mną i nocował w jednym z pokoi gościnnym ja za to jak tylko znalazłem się w pokoju szybko się umyłem i walłem się spać
-Kurwa ! - krzyknąłem sam do siebie słysząc że budzik który jest moim telefonem dzwoni - no kurwa kto wymyślił takie godziny szkoły ja pierdole ! - rzuciłem sam do siebie 
-Pawian z czerwoną dupą ! - rzucił piskliwym głosem Louis
-Dobry humor,hmm ? - spojrzałem na niego spod łba dając mu jakieś ciuchy w których nigdy nie chodziłem, delikatnie mówiąc mam takich pół szafy
-Cholera, Zayn przecież my wszyscy jesteśmy tutaj dobrymi aktorami a w szkole wybitnymi. Trzeba się przygotować ! - rzucił na odchodne
Weszliśmy do szkoły i coś przykuło moją uwagę...coś dziwnego niby było tak jak zawsze. Były dziewczyny które do nas wzdychały, nasi 'znajomi' i niby wszyscy z wracali na nas uwagę ale tak jakby inaczej. Swoją drogą dobrze że nie było Rob przynajmniej nie musiała tego oglądać, biedaczka ma 40 stopniową gorączkę...W pewnym momencie naszła mnie obrzydliwa myśl, bo co jeśli chodzi o tą piątkową imprezę i ten pocałunek...kurwa pierdole już nie piję... 
-Co się stało ? - wyszeptałem a Lou tylko wzruszył ramionami
-Ty skurwielu - napadł na mnie Liam ale gdy już chciałem się bronić nauczyciel nas rozdzielił karząc się rozejść Payne pokazał mi tylko znak oznaczając spotkanie w szatni.
-Czego chciałeś ? - rzuciłem oschle
-Wiesz co jest mi ciebie żal..naprawdę nie masz jakiekolwiek poczucia winy ?! - darł się na mnie a ja nie wiedziałem o co chodzi - a no tak a może ty nie wiesz ?! Alex uciekła i to przez ciebie debilu ! - reszty już nie słuchałem tylko wybiegłem ze szkoły z zamiarem jej odnalezienia. Po prawie 3 godzinach jazdy gdy już chciałem wracać do domu znalazłem ją siedziała na jednej z ławek w jakimś mini parku
-Alex ? zapytałem niepewnie podchodząc do niej, ona podniosła tylko na mnie wzrok i kolejny raz wybuchła płaczem - Nie uciekaj...- powiedziałem łapiąc ją za ręce gdy tylko próbowała uciec 
-Nienawidzę cie ! Nienawidzę ! Jesteś dupkiem, skurwielem, sukinkotem ! Męską dziwką nienawidzę ciebie! - krzyczała szarpiąc się w moich objęciach 
-Przepraszam...- wydukałem a ona mnie spoliczkowała, czułem jak krew napływa do mojego policzka i tym samym poczułem dość silny ból, zasłużyłem taka była prawda
-Tylko tyle ?! Takim jednym pierdolonym słowem chcesz sprawić abym ci wybaczyła ?! No kurwa najpierw całujesz się ze swoją NA SZCZĘŚCIE nie biologiczną siostrą a potem idziesz się pierdolić..ze mną ! Wiesz jak ja się czuję ? Nie nawet sobie tego nie wyobrażasz ! Albo wiesz co ? Zostaw mnie! rozumiesz ?!
-Nie. Możesz mnie nienawidzić ale nie zostawię ciebie 
-Gdzie mnie zabierasz ?! Nie dość mnie skrzywdziłeś ? - załkała 
- Do twojego domu..- odpowiedziałem ze skruchą i po 6 minutach kłótni siedzieliśmy w samochodzie a ja próbowałem się skupić na drodze
-Czy ty..- zawahałem się na chwilę- czy ty mnie kochasz ? - spytałem prosto z mostu
-Ohhh...gratuluję asertywności i wyczucia czasu - odparła z ironią - i kochałam - dodała oschle







Hej wszystkim ! Tu Maddi, na początku chce przeprosić za to
że tak zepsułam ten rozdział...nie tak miał wyglądać :/ Coś ze mną nie tak
i wszystko w ostatnim czasie pieprzę...mam nadzieję że teraz będzie
tylko lepiej....a tak w ogóle to dziękuję a raczej dziękujemy za to że 
jesteście z nami i czytacie nasze wypociny nawet nie zdajecie 
sobie sprawy ile to dla nas znaczy ! :D 


A iii...przepraszam za wszelkie błędy :<

piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 9.


    Dzięki za 5 obserwatorów ;D 
miło by było gdybyście zajrzeli ;*




  Alex wpadła zapłakana do domu, pobiegła na górę. Słyszałem jak trzaskają zamykane drzwi jej pokoju.
Wymieniłem zmartwione spojrzenie z mamą i szybko wstałem.
 Stojąc pod jej drzwiami poczułem jak przyśpiesza moje serce. Czułem że jej płacz jest związany z Zaynem. Wyczuwałem te problemy na kilometr.
- Alex? – uchyliłem drzwi nawet nie pukając. Zapomniałem o naszej kłótni kiedy zobaczyłem jak siedzi na łóżku skulona z głową schowaną w kolanach.
Nie podniosła jej nawet kiedy usiadłem i objąłem ją ramieniem.
- Co jest? – dopiero teraz uniosła swoją morką twarz i spojrzała na mnie brązowymi oczami.
- Czuję się jak… jak .. szmata – wyznała. To mnie zaskoczyło. Czułem że wczoraj stało się coś z nią w roli głównej. Wspomnienie Malika całującego moją siostrzyczkę było obrzydliwe.
- Nie czuj się tak. To dupek…  wykorzystał cię żeby mnie zdenerwować. – wyrzuciłem z siebie to. Wiem że nie dodało jej to otuchy, tylko jeszcze bardziej przybiło.
- Ale.. to moi przyjaciele. Tak myślałam. – rozpłakała się jeszcze bardziej, poczułem jak moja koszulka robi się mokra.
- On nim nie jest, pobawi się tobą i złamie. Znam go, mimo że Się nienawidzimy. To był tylko raz…- spojrzałem na nią, i przerwałem bo pokręciła głową.
- Wczoraj.. tez to zrobiliśmy, ja.. myślałam że on mnie kocha. – wybuchła takim donośnym płaczem że i ja miałem ochotę się popłakać.
- Alex, ty go chyba nie kochasz? – spytałem, mimo że sądziłem że to głupie pytanie, bo to niemożliwe, to przytrzymałem powietrze.
Moja siostra nie może go kochać.
- Liam – wtuliła się we mnie mocniej – Nie dzisiaj – wyszeptała. Zrozumiałem że nie chce o tym mówić. Ale ja musze coś zrobić.
- idę mu przemówić do rozsądku – podniosłem się.
- Liam! Nie, zostań tutaj- uparła się Alex, ocierając łzy. Nie, nie zostawię jej takiej. Malik nigdy nie sądził że może płakać i mieć jakiekolwiek uczucia, ale ja wiem za dobrze jaka wrażliwa jest.
Jesteśmy bliźniakami, rozumiem ją bez słów.
- Nie! Alex, on robi za dużo krzywdy! Wczoraj całował się z własną siostrą! A na dodatek znalazł sobie ciebie na pocieszenie! – wykrzyczałem. Szybko pożałowałem tych słów. Krew odpłynęła z twarzy mojej siostry. Tego jak zaczęła krzyczeć i płakać nie da się opisać. Bałem się że udusi się bo prawie nie miała czasu nabierać powietrza.
Nie wiem co to znaczy mieć złamane serce, ale wiem że ona cierpi zbyt mocno.
Przez tego sukinsyna.

Wybiegłem z domu, wsiadłem do samochodu i ruszyłem, miałem kawałeczek drogi do jego domu, ale przycisnąłem gaz, tak że za dwie minuty stałem pod ich hacjendą. Równie szybko przyszedłbym pieszo, bo to tylko jedna przecznica.
Mniejsza z tym.
Wbiegłem po schodach na ganek i zadzwoniłem, drzwi otwarła mi Robyn.
- Cześć, jest Zayn ?
Wyglądała na zdziwioną.
- Nie, nie pogadasz z nim, nie ma go .. poszedł do sklepu czy coś. – dobrze widziałem że kłamie, najwyraźniej mieli udany dzień i nie chciała żebym podbił jej bratu oczy akurat dzisiaj.
Zrezygnowany podziękowałem i wsiadłem z powrotem do auta.
Zanim dojechałem poczułem wibracje telefonu w kieszeni.
- Tak ? – odebrałem.
- Co tam ? – usłyszałem głos Nialla w słuchawce.
- Nic, szukam Malika żeby mu przypierdolić – wzruszyłem ramionami. Blondyn zaśmiał się
- Co się stało?
- Nie teraz, potem ci powiem. Jak ci poszło z Robyn? – spytałem, zostali w krzakach, ale nie widziałem ich potem.
- A, tragicznie- zawiesił głos.
- Straszna kłótnia? – zgadłem
- No.. ale i ta chyba nic nie pamięta.- cmoknął w słuchawkę.
- Dogadacie się.- zapewniłem go. Zapomniałem już swój plan, ale zawsze mogę wymyślić nowy.
- Och, jasne. Jeżeli wcześniej Styles nie odwróci jej przeciw mnie. O niego się wczoraj pokłóciliśmy.
- Co ? Myślałem że o Zayna?
- Zayn już dostał za swoje, na początku o tym wspomniałem, i zaczęła się awantura, powiedziała że mam się do niej nie odzywać.
 Westchnąłem
- Stary, to dziewczyna i musisz to naprawić.
- Jakbym nie wiedział – wczułem sarkazm w jego głosie, nie był do końca na miejscu, ale to Niall.
- Dobra ja spadam, parkuję- poinformowałem go
- No to do usłyszenia.
Rozłączyłem się.


Następnego Ranka

W domu było cicho.
Za cicho.
Ubrałem się i umyłem. Wreszcie zszedłem na śniadanie, było już późno bo dochodziła 11.25 , dobrze że była Niedziela.
Usiadłem przy stole, nikogo nie było. Na lodówce tylko wisiała karteczka.

OD: Mama
Liam, przykro mi że musisz się o tym dowiadywać z samego rana, ale kiedy poszłam dzisiaj rano obudził Alex, zastałam puste łóżko. Nie ma po niej śladu. Nikt nic nie wie, zabrała swoje rzeczy i znikła. Jesteśmy z tatą na komendzie, ale zaginięcie można zgłosić dopiero po 24h. Przyjedź tu jak najszybciej.

Nie wiem czy pamiętam gorszy poranek.
Nic nie zjadłem, zamknąłem dom i usiadłem do auta.
Pierwsze co pomyślałem- jadę po Nialla, potrzebuję mentalnego wsparcia.
Drugie co pomyślałem- Malik pożałujesz tego co zrobiłeś, bo to twoja wina.
Trzecie to- chyba się popłaczę.
Nie ma dla mnie aktualnie nikogo ważniejszego niż Alex.


Wiem, wiem.
Ale nie mogłam się powstrzymać... w tym poście jest tyle.. emocji. Dawno nie pisałam czegoś równie smutnego.

Dzięki za to że jesteście. Razem z Maddi piszemy tego bloga, a wy tylko dodajecie nam siły.
Komentujcie i polecajcie, a na pewno nam jej nie braknie

xoxo EmpireOfBroken

środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 8.

Mała przypominajka ! Na http://drunkonlove1d.blogspot.de/ (mój pierwszy blog o 1D) pojawił się kolejny rozdział 

Piski, głośna muzyka, ból, pocałunek, krzyki,alkohol i jeszcze więcej alkoholu, sex...


-Kurwa ! - krzyknąłem z zamiarem nakrycia głowy kołdrą zacząłem macać łóżko...jednak znalazłem emm...coś dziwnego ? Jakby nagie ciało...usłyszałem lekki pomruk zadowolenia dziewczyny przez co ze strachu aż spadłem z łóżka. Wstałem rozmasowując obolałą po upadku głowę ospale otwierając oczy

-Z kim ja się znowu przespałem ? - pomyślałem, nie żebym był dziwką ale..no to była impreza.
Na szczęście lub też nie szczęście ujrzałem nagą Alex, no tak znowu się z nią przespałem, to chyba tak delikatnie mówiąc w stosunku do niej nie początku. Nie chyba tylko raczej.
-Ej wstawaj śpiąca królewno - wyszeptałem jej do ucha a ona powoli otworzyła oczy a na jej twarzy zagościł piękny uśmiech, gdy tak nad nią wisiałem ona zrobiła coś co mnie zaskoczyło,i to deliktnie mówiąc. Pocałowała mnie delikatnie, tak jak się całuje osobę którą się kocha, a gdy się ode mnie oderwała spojrzała na mnie wzrokiem pełnym miłości...Czy ona mnie..nie nie nie, powtarzając to w myślach i pod jakąś denną wymówką uciekłem od niej gdy zamykałem za sobą drzwi usłyszałem jak dziewczyna coś tłucze i zaczyna płakać. Ale zaraz Alex, ta Alex którą znam przecież ona nie ma uczuć ! 
-Malik co ty tu robisz - zaśmiał mi się prosto w twarz Styles otoczony wianuszkiem skąpo ubranych dziewczyn.
-Oto samo mogę zapytać ciebie - wycedziłem przez zęby.
-Emm...debilu to dom mojego wujka - zaśmiał mi się lokaty debil prosto w twarz
-Ta bo ci uwierzę że Joe to twój wujek - prychnąłem w odpowiedzi
-Dla ciebie Pan Joe ! - wydarł mi się do ucha gdy chciałem go wyminąć
-Słuchaj młody, dla mnie to jest Joe to mój kumpel szczeniaku, mam wielu kumpli a niektórzy są nawet bardzo groźni dla moich wrogów więc uważaj ! - wydarłem się na niego, przygwożdżając go do ściany 
-Już ci wierzę ! - zaśmiał się gorzko celując zaciśniętą pięścią we mnie złapałem jego rękę z całych sił z zamiarem jej wykręcenia ale na moje nie szczęście pojawił się Joe i nas rozdzielił. 
-Ja przynajmniej nie całuję własnej siostry ! - wydarł się gdy już zamykałem drzwi...Ale że jak ja i Robin...kurwa co ja wczoraj robiłem ! - krzyczałem w myślach kopiąc wszystko co popadnie musiałem się wyładować na czymś. Na takiej 'bitwie' upłynął mi cały powrót do domu. A miałem dość daleko bo prawie 2 godziny. Gdy już tylko przekroczyłem główne wejście skierowałem się od razu na górę do mojej części. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się na łóżku, nie wiedziałem już nic. Nie chciałem nikogo widzieć ale oczywiście ktoś zawsze musiał mnie 'odwiedzić'. Poczułem obrzydzenie do siebie do i do niej gdy tylko weszła..nie chciałem wierzyć temu dupkowi ale co jeśli mówił prawdę
-Zayn...- zaczęła Robin kładąc się koło mnie 
-Tak ? - przytuliłem ją i pocałowałem w czubek głowy
-Jak myślisz czy to prawdę że my wczoraj..się pocałowaliśmy ? - wymawiając ostatnie słowo delikatnie mówiąc ściszyła głos a po jej policzku spłyneła pojedyncza łza
-Nie wiem..nic nie pamiętam - nie kłamałem taka była prawda, niestety
-Nawet jeśli to między nami zostaje tak jak jest ? - zapytała z nadzieję w głosie, ja tylko przytuliłem ją mocniej i wyszeptałem ciche 'no jasne' nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy
-Śpiochy ! Wstajemy - usłyszałem rozbawiony głos mojej matki 
-Ta jasne - rzuciliśmy obydwoje i staraliśmy się ponownie zasnąć. To znaczy ja tam problemów nie mam ale Robi może mieć już trudniej, pomyślałem tylko i poczułem jak znów zasypiam
-Ała, mamo zejdź ze mnie - pisnąłem gdy rodzicielka usiadła mi na brzuchu
-To wstań ! - zaśmiała się 
-Dobra dobra - rzuciłem na co najważniejsze kobiety w moim życiu się zaśmiały - która godzina - zapytałem całkowicie zdezorientowany 
-Wpół do 16 więc możecie wstawać, obiad albo dla was śniadanie, czeka na dole 
-Robin idziemy ? - zapytałem moją śpiącą siostrzyczkę 
-Nie ja idę dalej spać....Ej puszczaj mnie - wrzasnęła gdy tylko wziąłem ją na ręce 
-Nie. - odpowiedziałem nie zburzony po chwili jednak się zaśmiałem 
-To nie jest śmieszne! - zachichotała 
-To dlaczego sama się śmiejesz ? - już nie uzyskałem żadnej odpowiedzi no może po za tym że pokazała mi język..
-Wariaci
-Oj tato sam lepszy nie jesteś - zaśmiała się Robin gdy postawiłem ją na ziemie..
-Tak ? - zaśmiał się mój ojczym biorąc jednocześnie dziewczynę na ręce, mi za to przybił piątkę, w takiej oto dość przyjemnej atmosferze spędziliśmy cały wieczór i pół nocy. Graliśmy w jakieś gry do tańczenia a nasi rodzice się poruszali obciachowo do potęgi ale nie obchodziło mnie to zbytnio byliśmy w domu, potem razem zrobiliśmy kolację, jakieś planszówki jak zwykle ograłem wszystkich w młynku potem przyszedł czas na Uno naszą rodzinną grę, brakowało mi tego..od kiedy skończyłem 15 lat żadne z nich nie poświęcało nam zbyt wiele uwagi chociaż zawsze nas słuchali. Nie miałem im tego za złe po prostu czasem brakowało mi....rodziny.
"Spotkajmy się w niedziele o 21 w naszym miejscu, mam sprawę" ~ przeczytałem w sms od Lou sprzed dobrych 4 godzin no tak zostawiłem tutaj przez cały dzień telefon, nie miałem siły na jakieś długie wypowiedzi więc odpisałem szybko "Spoko" i położyłem się spać....




Tadam  ! Mam nadzieje że się podoba.
 Mi sama nie wiem aktualnie myślę o moim 
cudownym uchu które boli jak cholera !
 Jutro a raczej dziś idę do lekarza dlatego
 poinformowała was druga autorka tego bloga a nie ja.
 Przypominam aby komentować to dla nas naprawdę
 bardzo ważne. 
Jeśli chcecie to zapraszam

 was na nasze pozostałe blogi do których linki 

są na górze pierwszy jest  EmpireOfBroken 

dwa następne moje. No i pamiętajcie że

 nie tylko ja jestem tutaj autorką ;) 

Trzymajcie się pa :*


Maddi xoxo

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 7


  Do Nialla zadzwoniła Robyn. Ta laska mnie wkurza, ale musze jej to wybaczyć, bo blondynek ją kocha. Rozmawiali, Horan co chwilę przytakiwał lub zaprzeczał, w końcu odłożył komórkę.
- Co chciała?- spytałem
- Pytała czy nie Pojdę z nią na imprezę…- przerwał na chwilę, po czym kontynuował- Ale powiedziałem jej że zostanę z Toba bo jesteś chory.- Miałem ochotę krzyczeć, czy on właśnie zaprzepaścił swoją szansę?! TAK!
- Stary, czemu to zrobiłeś?
- Bo boję się na nią spojrzeć, teraz kiedy ty o tym wiesz- wyznał. Objąłem go ramieniem, to nie męskie, ale to mój przyjaciel. Jego łzy są moimi łzami
Czuję się jak w tanim pedalskim romansidle, ale chuj z tym.
- Chcesz tam iść?- upewniłem się. Cały czerwony po twarzy, Niall zaprzeczył.
- Spoko, ja tylko coś wezmę z przedpokoju i pójdziemy coś zjeść, okey?- spytałem. Kiedy blondyn usłyszał słowo ‘jeść’ od razu poweselał. Wstałem i wyszedłem z pokoju, miałem zamiar spytac Alex czy zna się na jakimś antydepresyjnym jedzeniu. Bo jak dalej będę się skupiał na tylu rzeczach jednocześnie, to niestety mogę popaść w depresję.
Jednak to co zastałem w jej pokoju przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Ten mulat z dupy murzyna wysrany leżał u niej na łóżku i gwizdał sobie w zadumie.
- Co ty tu robisz? – spytałem opierając się o próg drzwi. Zayn wyrwany z zamyślenia spojrzał na mnie.
- Czekam.- uciął
- Super, ale na co?- dociekałem. To nie jest normalne żeby siedział u mnie w domu jak gdyby nigdy nic.
- Na Alex. Idziemy razem na imprezę do Joe’go. – wzruszył ramionami z tym swoim uśmieszkiem.  Od razu do głowy przyszły mi same najgorsze rzeczy. Wyszłem z pokoju zaniepokojony i usiadłem przed Niallem.
- Co jest? – spytał
- Jednak idziemy na tę imprezę… - powiedziałem.

***
Co za człowiek szlaja się po 1.00 w nocy po ulicy.
Powiem wam: Zdesperowany.
Moja siostra mogła zrobić coś głupiego, a tak być nie może. Jako starszy o cztery sekundy brat musze o nią dbać.
Dlatego ja i Niall robiliśmy wszystko byle być jak najbliżej domu Joe’go.
- Schyl się- nakazał blondyn, zrobiłem to bez pytań. Akurat w tym momencie za żywopłotem pojawiła się głowa gospodarza, jednak nas nie zauważył.
Szliśmy dalej przyglądając się gościom i szukając wśród tłumu Alex, Zayna czy chociażby Robyn.
Przyznam się bez bicia że chętnie uderzyłbym któregoś z tych pajaców którzy kompletnie pijani obmacywali dziewczyny bez ich zgody. Niall miał podobną minę.
Horan jak chce to potrafi.
Nie musiałem długo czekać żeby w tłumie zobaczyć moją siostrę. Tak jak myślałem, kompletnie nawalona szatynka nie poznała mnie na początku.
Kiedy jednak się otrząsnęła była wściekła.
- Zaraz powiem że tu jesteście. Wyrzuci cię.- zagroziła
- Idziesz ze mną do domu, chyba nie chcesz żeby Joe i jego banda zbili mnie na kwaśne jabłko?- spytałem. Była na mnie zła więc bałem się jej odpowiedzi.
Wzruszyła ramionami, i mimo moich próśb nie poszła do domu.
Za to zgubiłem Nialla.

 Kiedyś Zayn przespał się z Alex. Nie zrobił tego z miłości do niej, po prostu chciał mnie tym zdenerwować. Użycie mojej siostry było ciosem po niżej pasa, ale przy tym pokazał jak bardzo w nosie ma jej los.
Kiedyś nawet przeszło mi przez myśl żeby zrobić to samo. W sumie, nie lubię Robyn, mógłbym ją wykorzystać, jednak nie dałoby mi to świętego spokoju.
To nie przyjemne używać kogoś do własnych celów.
Teraz kiedy Niall ją kocha, nie mogę tego zrobić.
Większość ludzi mnie lubi. Bo jestem inny. Nie jestem pozerem, jestem prawdziwy. Mimo że mam bogatych rodziców nie wykorzystuje tego. Ćwiczę, uczę się.. staram się najbardziej jak mogę.
Zanim Alex poznała Mialika i Tomlisona, była taka jak ja.
Jednak oni ją zepsuli.

Najwyraźniej sam Malik nie potrafi nad sobą zapanować.
Zastałem Nialla koczującego w krzakach. Przyglądał się jak Robyn tańczy z innym facetem. Była kompletnie upita, nie zdziwiłbym się gdyby nie wiedziała z kim tańczy.
Po chwili zza krzaków po drugiej stronie wyszedł Malik. Oni są chyba rodzeństwem, chociaż nie zawsze to tak pokazują, jednak wiem że Rob jest ważna dla Malika, dlatego wykorzystanie jej byłoby najlepsze.
Nie Payne. Nie zrobisz tego Niallowi.
Robyn poszła za Zaynem w cień. Ja razem z Niallem posunęliśmy się bardziej w ich stronę. Jeszcze bliżej, i jeszcze bliżej. Tak że niemal mógłbym dotknąć Malika wyciągając rękę.
To co się stało wstrząsnęło mną.
Zayn i Robyn obściskiwali się. Całowali ta namiętnie jakby się mieli połknąć. Spojrzałem na twarz blondyna. Był cały blady i łzy napływały do jego oczy.
- Oni nie są czasem rodzeństwem?- spytałem. Mogłem tego nie robić.
- Są, przyrodnim. Ich rodzice się hajtnęli. W sumie zero pokrewieństwa w krwi, ale jednak.- rzucił szorstko w moją stronę i wstał.
- Sukinsynu – krzyknął i rzucił się na Zayna. Przestraszoną Robyn wciągnąłem w krzaki i  zatkałem usta ręką.
Udana akcja Liam, nie ma co.
- Co do ..? – zaczął Mulat, jednak blondyn już wsadził mu pięść w zęby, a druga przywalił i w najlepszym wypadku podbił prawe oko. 
Chciałem wstać i pomóc Niallowi, jednak musiałem trzymać siostrę Malika żeby nie wszczęła alarmu , ani nie zaczeła wrzeszczeć.
I tak nas już zauważyli.
Nie wiedziałem co robię. Mulat pobił Nialla tak boleśnie że młody ledwo stał na nogach. Chwila dekoncentracji Robyn i wciągnąłem przyjaciela w krzaki, sam skoczyłem na mulata.
Zdezorientowany Zayn przywalił mi , jednak odparowałem jego cios.
Strażnicy już wpadli na nasz teren i odciągnęli nas od siebie.
Przyszedł Joe. Wysoki, chudy, czarnowłosy mężczyzna z oskarżycielskim wyrazem twarzy.
Jako że Zayn miał zaproszenie został. Mnie wyrzucili na zbity pysk.
Leżąc na drodze, ze złamanym nosem myślałem o moim bohaterskim czynie.
Niall pewne teraz kłócił się z pijaną Robyn ukryty bezpiecznie w krzakach.
Jednak nie to mnie martwiło.
Podniosłem się, miałem jeszcze dosyć siły, jednak musze przyznać ze dbają o to by drogi były wygodne.
Przez bramę zobaczyłem jak Zayn obejmuje Alex w pasie i całuje ją po szyi. Siostra chichotała, nie widziała jak Zayn całował się z własną siostrą, więc nie miała do niego żalu.
Weszli do środka. Co chwila widziałem jak wchodzą po schodach na gorę, bo Joe zrobił sobie długie okna na szerokości schodów.
Rutynowa Akcja Payne.
A ty zawiodłeś.




Krótkie, wiem.
Ale nie mam czasu, a jest początek tygodnia więc dodaje . <3
Jak wam się podoba? 
Musicie komentować + tam na górze jest takie coś jak OBSERWOWANI klikajcie w to . ;D

A i chcę was zaprosić na mojego własnego bloga, pojawił się prolog http://www.cantbetocareful.blogspot.com/   <-- Link macie też na górze pod zakładką 'HAPPY EVER AFTER'
Licze że na tamtym blogu będzie chociaż połowa naszych czytelników.
Luv Ya  .;**
Bye.

+ Komentujcie to , nie chcę czuć się gorsza bo moje posty mają mniej komów niż te od Magdy, ( wiem ona jest świetna c'nie? ) 
xoxo EmpireOfBroken

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 6.

Czytasz = Komentujesz







-Co tu się.....- zaczął ktoś nie wiem do końca kto nie obchodziło mnie już to...nie mogłem zcierpieć tego co się stało kilka a może kilkanaście minut temu ? Harry chyba poszedł do domu...no nie dziwię się taka piękna śliwka pod okiem, pewnie nie będzie przychodził do do szkoły przez kilka dni albo porzyczy od mamusi kosmetyczi do makijażu. Na samą myśl o umalowanym Lovelasie chce mi się śmiać.
Po mojej dogłebnej obserwacji zauważyła że ktoś kto się miał nami zajmować znowu znikł. Normalnie norma nie wiem co za debil to wymyślił skoro polega to tylko na tym że zamyka się kilku nastolatków w sali i pozostawia się samym sobie...beznadzieja. Robin i Alex siedziały koło siebie i coróż jedna drugi rzucała gniewne spojrzenie, farbowany siedział między nimi i starał się załagodzić sytuacje co chwilę obie wybuchały śmiechem i to jednoczeście przez co jeszcze bardziej się w ciekały. Nie powiem ale wyglądało to komicznie.
Louis chodzi po całej sali cojakiś czas się wydurniają ale tylko wtedy gdy ktoś zwrócił na niego uwagę. Kogo on chce oszukać ?
-Stary jaka akcje była prawda ? - zaśmiał się stając koło mnie - Najpierw Payne wychodzi wkurwiony nauczyciel go całkiem olewa a potem karze Styles'owy też iść loll....a jak ty ? - zapytał troskliwie, kładąc rękę na moim ramieniu, tuż po tym jak spiorunowałem go wzrokiem
-Nijak - zaśmialem się zrzucając ją, jednak gdy o tym wszystkim pomyślałem to przeszedł mnie nie przyjemny dreszcz...czy ci dabile naprawdę mnie uderzyli ?!
Nie miałem ochotę bawić się z tymi osobnikami więc usiadłem na jednej z ławek koło okna i rysowałem. Nie wiem czy to sztuka czy mam talent po prostu rysuje. Tyle, może zostanę artystą ? Ta ja i artysta..umhhm już uwierze...
-Zayn..ejj... co się dzieje ? - uśmiechneła się do mnie Alex, nie miał ochoty gadać szczególnie z nią
-Nic.
-Przecież widzę - ciągneła dalej na szczęście przerwał jej nauczyciel czy ktoś tam oznajmiający że nasza odsiadka się skończyła. Szybko wyszedłem z klasy a jedynymi osobami które mnie dogoniły byli Lou i moja siostra
-Zayn ! - wydarła się na mnie zdyszana
-Co ?
-Zapomniałeś debilu że muszę jechać z tobą, twoim autem ? - spytała poirytowana
-Ja nie ! Skąd że !
-Brachu kogo tu oszukujesz - zaśmiał się Louis przechodząc obok mnie
-Boo Bear ! Wcale mi nie pomogłeś ! - wydarłem się na pół parkingu który był pusty a no tak piątek.
-Zajebie ciebie kiedyś za tego Boo Bear, wiesz ? - zaśmiał się wsiadając do auta i z piskiem opon odjeżdzając do...no gdzieś tam .
-Ehhh...- westnęła młoda gdy tylko odpaliłem samochód.
-O co chodzi...- zapytałem spokojnie wpatrując się w przednią szybę, w końcu musiałem uważać. Wiozę ze sobą moją małą siostrzyczkę..
-Nie wiem, może ty mi powiesz ? - prychneła pod nosem
-Co masz na myśli
-Zayn ! Nie udawaj proszę ! Nie udawaj, chociaż przede mną ! - wydarła się a ja na nią spojrzałem szybko byłe całkiem zdezorientowany
-No kurwa ! O co mi chodzi ? A co do chuja miało być kilka godzin temu ?!- ciągnęła, była wściekła
-Powiecmy że to nie twoja sprawa - urwałem
-Jak to nie moja ! Aha, czyli ja mam ci się zwieżać ze wszystkiego a ty mi nigdy nic nie powiesz ? - zapytała już spokojniejsza
- Tak - uśmiechnął się chamsko i ruszyłem w stronę domu pod który właśnie podjechałem. Za plecami usłaszałem 'piękny' wianuszek przekleństw które wypowiedziała moja siostra....
-Zayn co ty robisz ? Masz się o nią troszczyć a nie krzywdzić - skarciłem się w myślach
-O dzieci już jesteście ! - krzykneła uradowana mama, Robin tylko w odpowiedzi burkła pod nosem ja za to pocałowałem moją rodzicielkę w policzek.- To my wychodzimy. Wrócimy w Sobotę o 13 więc proszę bez imprezek bo starych nie ma..znacie zasady, możeci robić 1 prywatkę miesięcznie pod warunkiem że my o tym wiemy i mam to ugodnione z sąsiadami tak więc no...jeśli złamiecię to zasadę to z imprez nici...- ciągnęła moja rodzicielka
-Ohh..choćmy - pośpieszył ją mój Ojczym - a wy się bawcie dobrze i mam nadzieje że nabroicie za bardzo przez jadną dobę - zaśmiał się zamknął za nimi drzwi po chwili już tylko było słychać odjerzdżający samochód.
-Mamy pozytywnie pojebanych rodziców - oznajmiła Rob
-Zgadzam się ! - przytaknąłem jej przez śmiechem
Pogadałem jeszcze chwilę z Rob. Dosłownie chwilę, bo już po chwili zadzwonił jej telefon i dziewczyna udała się kręconymi schodami do swojego skrzydła. Ja za to rzuciłem gdzieś swój plecak i rozsiadłem się wygodnie na naszym dość sporych rozmiarów narożniku i wpatrywałem się w naszą wielką plazmę. Gdy już szykowałem się do jakieś gierki na PS3 usłyszałem kroki 
-Grasz ze mną ? I wiesz co nie wiem po co chodzisz w szpilkach po domu
-Nie, nie chce i też nie chcesz - zaśmiał się młoda siadając na kanapie tyłkiem a nogi kładąć na mnie. Przyjrzałem jej się dokładnie była gorąca, długie zgrabne nogi, lekko odstająca pupa, idealnie płaski wyrzeźbiony brzuch, idealne piersi, te cudowne oczy, czarne włosy, jej pełne usta aż błagały oto żeby je pocałować. Jednak Robin Klein jest moją siostrą może nie biologiczną tylko za sprawą tego że nasi rodzice się chajtneli ale mimo wszystko jest dla mnie jak malutka siostrzyczka....- ZIEMIA DO ZAYNA ! - wydarła się do mnie machając rękoma
-A no tak sorry, coś mówiłaś ? - zapytałem speszony
-Tak staruszku po 70 ! Idziemy na impre więc się ubieraj no ruchy
-Do kogo idziemy ? - zapytałem zdziwiony
-Dzwonił twój kumpel..nijaki Joe Hommels mówi ci to coś - mówiła a ja kiwałem głową kojarząc fakty. Joe Hommes to mój stary kumpel co prawda sporo starszy ode mnie bo podchodzi po mału pod 30 ale i tak się kumplujemy, jego imprezy to ten dla samych VIP do których należymy oczywiście
-Tak, jasne
-No i mówił jeszcze że możemy ze sobą kogoś zabrać
-Spoko idę się ubrać do zobaczenia za 20 minut i dzwoń po szofera
-Będzie za godzinę...- zaśmiała się widząc moją podjarę
Planowo po 20 minutach byliśmy gotowi więc postanowiłem wybrać się po Alex a Robin chciała namówić Niallem a jako że oni mieszkają koło siebie i moja cudownie zdolna siostra zepsuła nie wiadomo jak samochów zabrała ze mną. Po 10 minutach zbyt szybkiej jazdy bylismy na miejscu. Domy naszych przyjaciół były napewno znacznie skorbniejsze i 'biedniejsze' od mojego i Tommo ale mimo wszystko dało się zauważyć że kasy im nie brakuje szczególnie dzięki furą którymi się wozili. Gdy tylko zadzwoniłem dzwonkiem wrota do ich domu zostały otwarte i ukazała mi się jak zawsze przyjaznie nastawiona pani Payne oświatczjąc mi iż Alex jest u siebie w pokoju i mogę do niej pójść, podziękowałem ładnie i szybkim krokie pokonałem schody. Nie chciało mi się pukać więc weszłem bez uwczesnego wykonania tej czynności.
-Co jakbym była naga - zaśmiała się oburzona podnosząc z ziemie bluzkę
-To bym cię przeleciał - uśmiechnąłem się szyderczo
-Coś się stało ? - zapytała po chwili
-Nie...to znaczy tak. Impreza tyle. Za godzinę masz być gotowa - wyszeptałem jej na ucho jakby to była największa tajemnica na tym świecie.
-Spoko i jak coś to ja idę się ubrać i jestem gotowa. Ja to nie ty - wytknęła mi
-Ohhh...mogę poczekać tu - zapytałem a raczej oznajmiłem rzucając się na jej łóżko.
-Spoko to je idę do kibla się ubrać - rzuciła i już jej nie było...siedziałe w absolutnej ciszy wpatrując się w sufi gdy nagle doszły do mnie czyjeś szepty. Po dłuższej chwili domyśliłem się że to Liam i Niall. Aha, no to Robin go łądnie zaprosi. Przyłożyłem ucho do ściany i słuchałem  
- No tak, ale wiesz… - zająknął się prawdopodobnie Niall – no … dobra. Chciałem ci coś powiedzieć . – dalej się jąkał.
- no .. dajesz, nie mam 50 lat .
- No ja.. ja chyba … zakochałem się w Robyn . – wyrzuciłyś z siebie....czekaj czyli Niall...ten popierdolony Niall który łamie laską serce nawet o tym nie wiedząc, zakochał się w Robin ?! 
Siemson tu Maddi ! :)
Mam nadzieje że się podobał rozdział
 przepraszam za błędy ale połowę
dopisywałam na szybko...
Dziękuję również za wszystkie
komentarze i wyświetlenia !
Jesteście niesamowici !!




Eheheh, Maddie nawet nie wiesz jaką mi podjare zrobiłaś!
Mam takiego plana na 7 rozdział że nie ma bata żebym go nie napisała. ;D 
Kocham to <3
A Zayn jeszcze to wszystko słyszał . ! ;**

Chcesz być informowany ?
Podaj swój nr gg lub twitter !!!!!!!!!!!!!

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 5

Czytasz = Komentujesz



- Coś ty powiedział .? – Styles wstał.
- no i co mi zrobisz. ? – oburzył się Malik .
- Obije ci ten lakierowany łeb . – Styles uderzył Zayna pięścią w twarz . Malik zaczął oddawać lokowanemu, ale nie wiem dlaczego nagle oblała mnie fala agresji, skoczyłem między Harrego i Zayna , zacząłem obkładać Loczka, a kiedy Zayn zdziwiony stał i najwyraźniej uznał że stanąłem po jego stronie, przywaliłem i jemu .
- Co kurwa…
- nie będziecie się bić o takie głupoty. – Nakazałem. Styles zepchnął mnie na bok
- Nie będziesz mi rozkazywał – prychnął. Malik zaczął się śmiać.
- Ehehe nasz gnój ma mózg i potrafi myśleć samodzielnie. BRAVO . – Alex wybuchła śmiechem, ja spojrzałem na nią karcącym wzrokiem i wyszłam z kozy. Niestety w drzwiach minąłem nauczycielkę.
- A pan gdzie Payne . ?
- Do domu – minąłem ją, czułem zdziwiony wzrok reszty towarzystwa na plecach. Tak kurna.. zbuntowałem się, nie wytrzymam z  bandą dziwek w jednym pomieszczeniu, a na dodatek moja siostra mnie zdradziła.. sami tego chcieli .

***
Siedziałem sobie w swoim pokoju nad książkami, kiedy usłyszałem pukanie.
- Co . ?
- To ja – usłyszałem głos Alex.
- Wypad , nie wchodź tu nawet .
- Co . ? – otworzyła drzwi, oczywiście na przekór mnie.
- Powiedziałem, jesteś głucha czy jak . ? – rzuciłem bezmyślnie nawet na nią nie spojrzawszy .
- Cholera Liam. !! Co się dzieje . ? – usiadła obok mnie na łóżku .
- Nie wiem, pewnie mnie wszyscy wkurzacie, nie będę już dłużej tym lalusiem który zawsze poddaje się innym. Jakbyś nie zauważyła jestem bardziej prawdziwy i wytrzymały niż ci twoi pozerzy . – Siostra zrobiła się czerwona po twarzy . Wściekła wstała i zatrzasnęła drzwi do mojego pokoju .
 Po chwili ktoś znowu otworzył drzwi
- Alex .! Mówiłem ci WYPAD .! – krzyknąłem . Ale to nie była Alex.
-Stary, w porządku .  ? – do pokoju wszedł Niall .  trochę się uspokoiłem .
- Nie wiem . – usiadł na łóżku .
- Zauważyłem. Nigdy się tak nie zachowywałeś .  – zauważył… Brawo , jakbym nie wiedział -.-
- Wiesz, jak wszyłeś z Kozy babka nawet nie zwróciła uwagi, czy miałeś tam siedzieć czy nie . Malik nic już nie mówił, Alex tez siedziała cicho, co było niesamowite. Styles z podbitym przez ciebie okiem poszedł do Domu , a Robyn i ja przyglądaliśmy się jak Tomlison udaje idiotę . – wybuchłem śmiechem
- Idiota nie może udawać idioty , idioto . – Niall walnął mnie lekko w głowę.
- No tak, ale wiesz… - zająknął się – no … dobra. Chciałem ci coś powiedzieć . – dalej się jąkał.
- no .. dajesz, nie mam 50 lat . – nie oderwałem wzroku od „Fizyka – poziom zaawansowany 3”
- No ja.. ja chyba … zakochałem się w Robyn . – wyrzucił to z siebie … tak szybko jakby coś wypluwał. Ale tak w sumie to ja chyba powinienem wypluć ślinę, za to o mało się nią nie zadławiłem .
- CO .?!
- TO . !- blondyn miał minę jak srający kot na płocie. Chciałem wybuchnąć śmiechem, ale było zbyt poważnie .
- W niej .?
- Nie słyszysz co mówię . ? tak w niej . Jest taka…. No wiesz… widziałeś ją . – Rozmarzył się . Myślałem że za chwilę się rozpłynie .
- Ej, stary. ! Ziemia . ! Hello . . . To nie sądzisz ze powinieneś coś zrobić . ? – spytałem , tym razem na poważnie ,  wertowałem przyjaciela wzrokiem .
- Eh.. no ale wiesz.. ona chyba woli tego .. Stylesa . – spuścił wzrok . Jakoś wydało mi się komiczne to co powiedział. Styles , ten babiarz… ?? Nie , ona na niego nie leci .
- no co ty stary . Ona do niego rwie tylko dlatego że Malik go nie lubi .
- Taa, ale mnie tez nie lubi i jakoś do mnie nie zarywa. – zauważył. Musiałem się z tym zgodzić , ale nadal coś mi tu nie pasowało .
- Daj spokój, po prostu spręż poślady i powiedz jej .
- Ale … nie chcę zepsuć naszej przyjaźni . – Minę miał smutną.. żal mi się go trochę zrobiło. Mimo że nie był dla mnie kimś takim jak Zayn dla Lou, to jednak był moim przyjacielem .
- Pomogę ci . Nie ma sprawy . – zaproponowałem . WHAT . ? ! Przecież ja jej nawet nie lubię . Ale czego się nie robi dla Horana . On taki mały biedny … dobra ostatecznie górę wziął mój instynkt macierzyński … Co kurwa.? Jestem facetem, nie mam czegoś takiego jak instynkt macierzysty… Payne weź się za siebie bo już głupoty opowiadasz … no i na dodatek sam do siebie gadasz . ! I jeszcze rymujesz … Jestem Chory .
- Serio mi pomożesz.  ? – Oczy farbowanego prawie wylazły z orbit .
- Tak , głuchyś . ?
- Nie, nie wierzę .
- To uwierz. Zaczynamy od jutra … - zatarłem ręce, miałem plan .



____________________
TAK TO JA EmpireOfBroken (tj. Karoline ) 
Eheheh . Nie za późno trochę . ? xd Takk... ale to dlatego że były małe problemy np. Odeszła jedna z pisarek . ;D  Wiem trochę krótki ale w programie był długi... btw. jak wam się podoba, pamiętajcie że potrzeba komentarzy. Bo zacznę was szantażować . ;D 
+ jeśli ktoś czytał mojego bloga www.everything-started.blogspot.com to niech wie że zakonczył się , lbo jest tam już Epilog.  
Pozdro >33 ;** Carolinee






Edit Maddi : W zwiąsku z tym że teraz jest tak nie inaczej i spóźniłyśmy się troszkę ja już za 2-3 dni dodam rozdział w którym dokładniej opiszę to co się działo po tym ja Li opóścił kozę....
PS. Carolinee boski ten rozdział kochamm :*

niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział 4.


Czytasz = Komentujesz









-Ja pierdole, przecież mi się to nie zdarza to ta ciota Niall ciągle coś pierdoli nie ja- siedziałem na jakieś lekcji bodajże Francuskim i karciłem samego siebie, No bo kurwaaa ! Ja mogłem tak powiedzieć ? Z resztą co się przejmuję jak coś to dam w mordę i koniec tematu
-A ty co się tak karcisz ?- zapytała rozbawiona Alex, tak ta Alex siostra bliźniaczka tego debila Liam'a który ma się za chuj wie kogo
-Uh...czyli jeszcze nie usłyszeli..- wypuściłem głośno powietrze a laska się zaśmiała,  nie wiem dlaczego tak jakoś mi ulżyło ?Oj Malik stary lecz się !
-A o tym na przerwie z tą dziewicą ? - zapytała choć wiedziała że odpowiedziała sobie sama na to pytanie - A to..ten no wszyscy już...no. wiedza - wydala przez śmiech, zajebiście !
-I to wierzysz ? - zapytałem po chwili patrząc w jej oczyska, nawet ładne oczyska
-Oj Malik, Malik. Kumplu stary ty mój - mówiąc to przybliżyła się do mnie, kładąc jej drobną rękę na moim ramieniu - przecież my spaliśmy ze sobą a przecież nie byłam pierwsza tak jak ty nie byłeś pierwszy, nie oszukajmy się prawiczkiem a tym bardziej dziewicą nie jesteś.. - powiedziała normalnie, ale donośnie dalej była bardzo blisko rozejrzałem się szybko po klasie wszyscy co rusz się na nas oglądali, a jej braciszek miał minę jak małpa w Zoo który się wydurnia czyli 'zajebistą'. Brawa dla mnie !
-Mogłaś to powiedzieć głośniej - wyszeptałem jej na ucho obserwują tym samy tą ciotę Payne'a jego śłitasna buźka zrobiła się czerwona spojrzał na mnie gniewnie...a niech mnie pocałuje z tym swoim gniewem w dupę !
- Udana akcja kapitanie  - zaśmiał się tuż za moimi plecami Lou, było trochę dziwne...czułem jego oddech na mojej szyi..kogo ja oszukuje to było w 3 dupy gejowskie
-Takie trójkąciki to proszę po szkole - wydarła się jakaś lachona, pewnie nowa i nie zna zasad że na mnie się nie krzyczy...chociaż coś tam osiągnęła Lou i Ale odskoczyli ode mnie jednak po chwili wybuchli tłumionym śmiechem
-Ta.... To znaczy dobrze prze PANA - pokreśliłem ostatnio słowo wiedziałem że się wkurwi ale latało mi to bo co mi zrobi ? Gówno zrobi
-Jestem kobietą ignorancie ! - wydarła się wymachując rękami a jej wałeczki zaczęły się trząść nie życzę nikomu tego widoku, chociaż reszta osób miała niezłą polewkę ale mi i tak dawało o sobie znać drugie śniadanie- A tak w ogóle to jak ty się zwiesz ? - spytała już spokojniej
-Zayn Smoke- odpowiedziałem po klasie rozeszły się ciche szepty i śmiechy
-Zayn Smoke powiadasz - rzekła lekko rozbawiona, ma się ten dar - a nie przypadkiem Zayn MALIK ? - odczytała uśmiechając się słodko, o kurwa dyra dał jej listę
-A może jednak tak..- udałem zamyślenie i spojrzałem tej istocie głęboko w oczy, miała wzrok jakby chciała się kochać..o to co to nie ! z tym to Styles'a !
-Nie kłam już więcej, dobrze ?
-Dobrze proszę Pana...przepraszam Panią - uśmiechnąłem się słodziutko
-Koza ! - wydarł się babochłop
-Komuś przydało by się porządne pieprolenie - zaśmiał się Loui kiedy to coś miało odejść jedna nagle staneło
-Racja...niech...- zaczął Liam nagle nagle przerwał co powiedział oj pupilek będzie miał przerąbane !
-Koza! Koza ! - wydarła  wskazując na Louisa i Payne'a. I jak Tommo to nie ruszyło to tam tego zamurowało
-A ty tam w pierwszej ławce tylko nie kłam ! - wydarła się podchodząc do Li
-Liam Payne - odpowiedział szybo, taki jakiś wystraszony co rozśmieszyło
-Alex ! Nie śmiej się z brata ! - rzuciłem szybko
-Brat, tak ?
-Brat bliźniak..- dokończyła bez emocjonalnie Alex
-To czemu nie siedzicie razem ? - wypaliłam nasza 'pani' nie no czy to coś ma w ogóle mózg ?
-Jeszcze czego ! - odpyskowała dziewczyna
-Koza . - powiedział oschle a młoda tylko wzruszyła ramionami
-A krzyż na drogę i chuj w dupę - wysyczała cicho
-Coś powiedziałaś młoda damo ?
-Nie proszę pani- odpowiedziała i jak na zamówienie zadzwonił dzwonek
-Co to kurwa miało być ! - zapytał mój zmieszany i rozbawiony przyjaciel
-A bo to chuj wie ? - zaśmiałem się - a co teraz ?
- Koza. - odpowiedzieli równo Lo Al i Li..ah no tak przecież on jest jej bratem
Szliśmy dość wąskim korytarzem który się znajdował praktycznie w piwnicy do pomieszczenia kar zwanym też kozą. Otworzyłem zamaszyście drzwi i w dość dużej sali bo była prawie wielkości naszej auli szkolnej. I co zobaczyłem ?
Moją siostrunie która okrakiem siedziała na ławce na przeciwko samego Harrego z zainteresowaniem o czymś z nim rozmawiając tuż obok nich siedział jej przyjaciel Niallerek.... Styles chcesz żyć to odejść od mojej młodszej siostry i w dupie mam to że zarówno ona jaki i jej przyjaciel i ty jesteście w tym samym wieku, bo tego blond młodka da się przeżyć ale już ciebie nie lowelasie pierdolony





No siema tu znowu ja Magdalen1d dziękuję z całego sarca za
wszystkie pozytywne komentarze nawet sobie nie wabrażacie
ile to dla nas znaczy...co by tu jeszcze powiedzieć ?
Mam nadzieje że się podoba wam to co piszę
mi się nie podoba<nie ma to jak być idealistką -,- >
Przepraszam za wszystkie błedy itd.
Nastepny rozdział pisze




Chcesz być informowany ?
Podaj swój nr gg lub twitter !!!!!!!!!!!!!





+Pamietajcie o moim 2 blogu : http://icant1d.blogspot.de/